Influencer marketing, pomimo wielu kryzysów wizerunkowych związanych z osobami znanymi z social mediów, wciąż jest niezwykle popularnym zagadnieniem w zakresie marketingu. Produkty, które pojawiają się na ich filmach, rolkach czy zdjęciach publikowanych na najpopularniejszych platformach budzą duże zainteresowanie odbiorców. Można jednak zauważyć pewien trend, który w ciągu ostatnich lat zaczął nabierać siły. Mowa oczywiście o deinfluencingu, czyli przeciwieństwie influencer marketingu. Czym jest deinfluencing? Ijak można zastosować ich podejście do portali społecznościowych oraz treści przez nich tworzone w swoich działaniach marketingowych?
Czym jest deinfluencing?
O influencer marketingu słyszał już chyba każdy. Dla wielu firm jest to aktualnie jeden z najważniejszych elementów składających się na ich strategię marketingowy. Dzięki influencerom skutecznie zaznaczają swoją obecność na rynku, a przede wszystkim, mogą liczyć na zwiększenie sprzedaży oraz rozpoznawalności danej marki. Deinfluencerzy, jak nazywa się osoby aktywnie biorące udział w tym trendzie, to osoby, które świadomie odwracają się od tradycyjnego modelu influencer marketingu. Skupiają się na pokazywaniu błędów marek i ich manipulacjach, krytykują praktyki marketingowe oraz promują większą przejrzystość w komunikacji w mediach społecznościowych. Brzmi to świetnie, zwłaszcza dla osób, które je followują. Dzięki takim praktykom mają pewność, że produkty, które zostaną przez nich polecone są najbardziej wartościowym wyborem.
Kryzys influencer marketingu i zaufania do influencerów
Deinfluencing jest naturalną odpowiedzią na kryzys zaufania do influencerów. A także całej branży. Jak pokazują przeprowadzone badania tylko 35% ankietowanych ma zaufanie do influencerów oraz tego, co prezentują w swoich materiałach. To pokłosie takich akcji jak MascaraGate czy case Belle Gibson.
#MASCARAGATE
MascaraGate rozpoczęła się na TikToku w styczniu 2023 roku. Na czym polegała? Na sztucznym “powiększeniu” rzęs przez influencerkę. Żeby wyolbrzymić efekt powiększenia TikTokerka postanowiła wykorzystać sztuczne rzęsy. Prawda szybko wyszła na jaw i skończyło się na dużym skandalu – zarówno dla producenta, jak i influencerki. Ostatecznie doprowadziło to do spadku zaufania i wiary w autentyczność kampanii reklamowych prowadzonych przez twórców w mediach społecznościowych.
Case Belle Gibson
Przypadek Belle Gibson wydaje się jeszcze mniej etyczny niż przytoczona powyżej #Mascaragate. Influencerka w swoich mediach społecznościowych poinformowała, że pokonała raka. I to nie z pomocą lekarzy oraz osiągnięć medycyny, natomiast wykorzystując do walki tylko zdrowemu stylowi życia oraz odpowiednio zbilansowanej diecie. Wzbudziło to ogromne zainteresowanie wśród obserwujących, a nawet przyciągnęło uwagę tradycyjnych mediów. Ostatecznie okazało się, że cała akcja była kłamstwem, a influencerka nigdy nie otrzymała diagnozy raka. Całość znalazła swoje rozwiązanie w sądzie, gdzie została ukarana.
To tylko kilka z licznych przykładów, które pokazują tą gorszą stronę influencer marketingu. Polski rynek influencerów nie jest wolny od złych praktyk, jednak w dalszym ciągu nie wzbudzają one aż tak dużego zainteresowania mediów jak te zagraniczne. Wyjątkiem była chwilowa afera związana z najpopularniejszymi polskimi twórcami, jednak teraz już nie widać jakichkolwiek wzmianek na ich temat. Temat umarł tak szybko, jak się pojawił.
Założenia deinfluencingu
Istotnym elementem związanym z deinfluencingiem jest polecanie produktów będących zamiennikami dla dużych marek, które często utożsamiane się z towarami ekskluzywnymi. Co istotne, założenia samej akcji mówią także, o tym by dokładniej planować swoje zakupy, wręcz zachęcając robienia ich rzadziej niż dotychczas.
Równie istotną cechą postów, które są publikowane przez zwolenników tego trendu jest informowanie swoich obserwujących o tym, jak oszczędzać swoje pieniądze. Często poruszanymi tematami są te nastawione na to, jak ubrać się elegancko i efektownie przy użyciu niskich nakładów finansowych. Również można dostrzec wiele treści pokazujących jak bez zbędnego nadwyrężania portfela można wybrać się wakacje.
Oczywiście, sporą część postów stanowią także te nastawione bezpośrednio na konfrontację z korporacjami. Zniechęcają oni do zakupu określonych marek oraz wyrażają się w negatywny sposób o produktach, które w aktualnym sezonie wzbudzają zainteresowanie opinii publicznej. Jeszcze kilka lat temu nazwalibyśmy ich hipsterami i zapewne spotkalibyśmy ich w mniej znanych kawiarniach nad traktatami z filozofii.
Abstrahując jednak od tych najbardziej walecznych deinfluencerów, trzeba przyznać, że podstawowe założenia tej akcji są niezwykle proekologiczne i można je wykorzystać w swoich działaniach marketingowych oraz CSRowych.
Deinfluencing a współpraca z influencerami
Wydawałoby się, że wraz ze wzrostem świadomości odbiorców oraz rosnącej niechęci do influencerów i coraz większym zainteresowaniem deinfluencingiem zamykają się drzwi do łatwego dotarcia do klienta za pośrednictwem rozwiniętych kanałów na YouTube, TikToku czy Instagramie. I tak, i nie. Trzeba mieć na uwadze, że istotnym trendem w zakresie deinfluencingu jest polecanie mniej znanych, tańszych marek będących naturalną konkurencją dla ogromnych korporacji.
Deinfluencing to duża okazja dla marek budżetowych i butikowych, które dopiero zaczynają wchodzić na rynek i szukają sposobów na zainteresowanie klientów do swojej oferty produktowej. Wystarczy, że Twój produkt będzie charakteryzował się podobną jakością do tego od ekskluzywnej marki.
Jeśli chciałbyś stworzyć kompleksową strategię marketingową, która uwzględniałaby działania z influencer marketingu skontaktuj się z nami. Jesteśmy specjalistami nie tylko z zakresu budowania stron i sklepów internetowych, ale także wielowymiarowych strategii marketingowych. Agencja interaktywna PAGEART to miejsce idealne dla Ciebie.